Kolejka zrobiła się bardzo długa odkąd zajęlam się na nowo biżuterią.
Zostawiłam szycie na późniejszy czas a teraz będę publikowała te rzeczy , które uszyłam wcześniej.
Marlenka wyszła duża jak większość ostatnich maskotek więc miejsca w poście otrzyma również sporo.
Była sobie kiedyś ośliczka , która mieszkała w pięknym domku , w samym sercu lasu. Las szczelnie zamykał dostęp do domku z każdej prawie strony oprócz drugiego tylnego wejścia , które to obmywały fale traw tańczące wokół schodów przy każdym powiewie wiatru.
Żyło się jej dobrze , zawsze wpadał ktoś na herbatkę lub ciasteczka , gdyż Marlenka piekła i gotowała dla wszystkich w okolicy.
Przyjaciele ją wspierali . Wpadali z workiem mąki czy świeżymi jajkami a oprócz tego by sprawdzić czy wszystko jest w porządku i czy czegoś nie potrzebuje ?
Tak żyło się spokojnie i lekko w domku przy polanie.
Marlenka żegna się i ucieka do kartonu poczekać na swoją podróż . Ma nadzieję , że to niedługo nastąpi.
Wam dziękuję za wszystkie komentarze i chociaż maszyna stoi samotnie mam jeszcze kilka rzeczy , o których istnieniu zapomniałam :)
Miłego dnia i słońca i wiatru we włosach.